/Chciałam Was bardzo przeprosić za tą długą przerwę. Nie mogę obiecać, że teraz posty będą pojawiać się regularnie, ale raczej nie będzie to tak duża przerwa jak teraz. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba i wybaczycie mi nieobecność :) Mrs Hyde./
Następnego
dnia o dziesiątej Malta znów stanęła przed drzwiami Hef'indina i znów złapała
za charakterystyczną, złotą klamkę. Wszystko zdawało się takie samo jak
minionego wieczora, jednak tym razem nie była sfrustrowana, a wręcz podekscytowana.
Miała nadzieję, że wszystko się wyjaśni, że wreszcie zrozumie co robi w tej
poplątanej historii, a Hef'indin odpowie na jej wszystkie pytania.
PUK. PUK. PUK.
Niestety
tak samo jak poprzedniego wieczora nie doczekała się też żadnej odpowiedzi. Nie
mogła uwierzyć, że znów jej to robi. Czyżby to wszystko co wczoraj powiedział
to tylko zwykłe kłamstwo? Żeby dała mu spokój? O nie! Tak łatwo się nie podda.
-Hef'indinie!
Otwieraj natychmiast! - zaczęła walić pięściami w co tylko popadnie. -
Otwieraj! Słyszysz do cholery?!
Chciała
szarpnąć za klamkę, jednak ze zdziwieniem odkryła, że drzwi są otwarte. Dziwne...
Hef'indin nigdy nie zostawiał otwartych drzwi.
-Halo?
Zajrzała
przez szparę, a po chwili zastanowienia weszła do środka. Książki leżały
porozrzucane po podłodze, kołdra leżała obok łóżka, a wszędzie panował okropny bałagan.
Całość wyglądała jakby ktoś czegoś uparcie szukał, albo co gorsza próbował
kogoś zabić. Coś było nie tak. Czuła to całym sercem. Jeszcze raz upewniła się,
że pokój na pewno jest pusty i wyszła na korytarz. Kiedy powoli
przechadzała się w tą i ową, nasłuchując znajomego głosu, nagle zobaczyła
sylwetkę smukłego, wysokiego, mężczyzny na końcu korytarza. Z nadzieją zaczęła
biec w stronę nieznajomego.
-Hef'indin?!
- wrzasnęła, omal nie zderzając się z mężczyzną.
-Malta?!
- krzyknął Ijo odwracając głowę w stronę dziewczyny. - Wszędzie cię szukałem!
Czyli
to jednak nie on...
-Myślałam,
że nie chcesz mnie widzieć - szepnęła. W jej głosie było słychać smutek i
rozczarowanie.
-To
nie tak - złapał ją za nadgarstki i przyciągnął bliżej. - byłem wściekły, ale
teraz kiedy zrozumiałem, że nie jesteś już więcej tą małą dziewczynką, którą
znalazłem w lesie to pomyślałem sobie, że może...może teraz zrozumiesz...jeśli
ci wszystko wreszcie opowiem.
W
normalnych warunkach krzyczałaby z radości, ale teraz strach o przyjaciela nie
dawał jej spokoju. Tak bardzo chciała usłyszeć co Ijo ma do powiedzenia, ale,
uh, to musi poczekać.
-Ijo.
Nie ma Hef'indina.
-Jak
to nie ma Hef'indina?
-No
właśnie, ja sama tego nie rozumiem. Wczoraj byłam u niego, żeby zapytać o tą
cholerną przepowiednię, a on powiedział, że mam dzisiaj do niego przyjść.
Tylko, że... tylko, że go nie ma, a jego pokój jest cały w rozsypce.
-Czekaj,
czekaj. Ty wiesz o przepowiedni?
-Coś
tam obiło mi się o uszy.
-Podsłuchiwałaś!
Malta
spuściła wzrok. Było jej wstyd.
-Malta!
- chłopak był wściekły, już chciał na nią nakrzyczeć, ale w ostatniej chwili opanował się i znów zaczął
mówić - dobrze, nieważne. Porozmawiamy sobie o tym i... ogólnie o wszystkim
później. A teraz chodźmy. Chcę zobaczyć ten pokój.
***
Gałęzie
głośno trzaskały w piecu i wypełniały pomieszczenie przyjemnym, ostrym zapachem
igliwia. Zegar cicho tykał, mięsa delikatnie bujały się na hakach, a krople
wody cicho uderzały o drewnianą posadzę. Malta natomiast siedziała na krześle w
rogu kuchni i uważnie przysłuchiwała się trwającej już od jakiegoś czasu rozmowie.
-...zanim
przyszliśmy ktoś pozabierał już wszystkie rzeczy, w pokoju panował idealny
porządek, a drzwi były zamknięte, chociaż Malta mówiła, że zostawiła je
otwarte.
-Może...może
tylko jej się coś przewidziało? Jesteś pewny, że nic wam się nie pomyliło?
-Jeśli
mówię, że tak było, to znaczy, że to widziałem, a mogę cię zapewnić, że moja
pamięć działa należycie.
-Przestańcie.
To nie czas na jakieś sprzeczki. Powiedzcie mi lepiej kiedy zniknął Hef'indin.
-Nie
widziałem go od wczorajszego wieczora.
-Ja
także.
-Hm...
To niedobrze. A co jeśli strażnik powiedział wam prawdę i Hef'indin naprawdę
musiał pojechać z ważną wiadomością do Małego Obozu?
-Naprawdę
w to wierzysz?
-Nie.
Niestety nie, ale bardzo bym chciał, żeby tak było.
Ijo
westchnął. Razem z Leornem i Riandelem siedzieli tu już od godziny, a jedyne co
udało im się ustalić to, że Hef'indin zniknął i nie była to żadna misja jak
próbowano im wmówić od jakichś dwóch godzin, ale porwanie.
-Dobrze.
- powiedział Leorn, wygodniej sadowiąc się na krześle - Hef'indin Hef'indinem,
ale myślę, że tej tutaj oto obecnej panience też należą się jakieś wyjaśnienia.
Mam rację?
Ijo
wytarł pot z czoła i wbił wzrok w stół. Zapadła cisza.
-Myślę,
że powinieneś to zrobić. - powiedział Riandel, kładąc mu dłoń na ramieniu. Coś
w jego zachowaniu widocznie się zmieniło. Nie był już tym okrutnym i bezczelnym
mężczyzną, którego poznała. Teraz zdawał się być zaniepokojony zniknięciem
brata. Czyżby Riandel, którego dotąd znała był tylko świetną grą aktorską?
-Niech
będzie - zaczął niepewnie Ijo. - Zacznijmy od tego jak znalazłem się w Lodowym
Pałacu. Tak, myślę, że to będzie dobry wstęp.
"Jakieś
siedemnaście lat temu ja i mój brat, po wielu latach bezustannej walki o życie
na wygnaniu, zapuściliśmy się aż na daleką północ, nazywaną Wielkimi Turniami. Nie
mieliśmy nic. Żadnego jedzenia, picia, a tym bardziej ubrań. Temperatury
spadały, ale my szliśmy dalej. Nadzieja kazała nam szukać schronienia nawet na
tym wielkim pustkowiu, na którym nie było absolutnie nic nie licząc lodu i
śniegu. Powoli zimno zaczęło wysysać z nas życie, byliśmy o krok od śmierci. Wtedy
znalazł nas Hef'indin i zaprowadził do Lodowego Pałacu, w którym rządził Theos,
ojciec Ruth. Przyjął nas do siebie, jakbyśmy byli jego zaginionymi dziećmi. Dał
nam schronienie, dom i wszystko o co tylko prosiliśmy przez ostatnie lata. Było
nam jak w bajce. Po prostu poczuliśmy się szczęśliwi, niestety wszystko co
dobre szybko przemija.
Pewnego
dnia poszliśmy razem na polowanie. Hef'indin pokazywał nam ślady różnych
zwierząt i mówił o ich zwyczajach. Kiedy tak szliśmy nagle zobaczyliśmy coś
niebywałego, ja i mój brat, ale nie powiedzieliśmy tego Hef'indinowi. Kiedy ten
odszedł, postanowiliśmy zapolować na nasze znalezisko. Ukradliśmy Hef'indinowi
łuk i poszliśmy aż nad Gorący Wodospad. Tam ją znaleźliśmy. To była
Iris..."
Przerwał
na chwilę. Jego wzrok skierowany był w pustkę, oczy zamglone, niewidzące.
"Mój
brat strzelił. Iris zaczęła się bronić. Kiedy Hef'indin przyszedł już było po
wszystkim. Miałem osiem lat, mogłem już pomóc... ale stchórzyłem. Może wtedy
Damien by żył. Potem zaatakowała Hef'indina, więc ją zabiłem, ale to przecież
nie przywróciło mu życia. Nic nie było tego w stanie zrobić. Został mi po nim
tylko ten wisiorek."
Ijo
zacisnął dłoń na małym gawronie, którego wyjął z kieszeni.
"Ale
to nie koniec. Potem poczułem coś dziwnego. Znamię zaczęło tak strasznie swędzieć.
Moje serce przyspieszyło, nie mogłem oddychać, moje ciało przeszył ból. Okazało
się, że zabójca mojego brata wcielił się we mnie. Spośród wszystkich
Nieśmiertelnych wybrała mnie! Mnie!
Po
tamtych wydarzeniach postanowiłem opuścić Lodowy Pałac i udałem się do Mrocznej
Puszczy, gdzie znalazłem Klasztor. Nawiązałem łączność z Lodowym Pałacem. Od
tamtego czasu Nieśmiertelni z Południa i Północy trzymali się razem. Kilka lat
później król Theos został zamordowany, a Ruth objęła tron.
Dwa
lata temu dostałem wezwanie. Okazało się, że Ruth doszły głosy, że ludzie
podobno odnaleźli przepowiednię, która może cofnąć klątwę Senny. Zaczęliśmy
szukać. W jednej z ksiąg znaleźliśmy wzmiankę, która mówiła o córce samego Stwórcy.
Nieśmiertelnej, która po przejściu pewnych prób na Górze Senny, do teraz
będących dla nas tajemnicą, zniesie klątwę i powróci dawno utracony pokój
pomiędzy rasami. Dziewczyna miała mieć białe włosy i jasnoniebieskie oczy. O
niczym innym nie mieliśmy pojęcia. Było kilka przed tobą, ale po tym jak Ruth
zabrała je na Górę Senny słuch o nich zaginął. Szły na szczyt, ale nigdy nie
wracały. Nie były tą której szukaliśmy."
Malcie
zdawało się, że widzi samotną łzę ściekającą po policzku Riandela, gdy Ijo
mówił o innych wybrankach.
"Aż
pewnego dnia znaleźliśmy jeszcze jedną wzmiankę. Jej ojciec miał się nazywać
Ahakuru. Wtedy mnie olśniło. To byłaś ty. Od początku to byłaś ty. Poczułem jak
mój świat się wali... Nie chciałem tego. Bałem się, że jeśli one skończyły w
ten, a nie inny sposób, to ty możesz być następna. Próbowałem cię ukryć, chować
przed innymi Nieśmiertelnymi. Ale ona miała wizję i się dowiedziała. Nie
chciałem tu przyjeżdżać, niestety kiedy zniszczyli Klasztor nie miałem wyboru.
Riandel zgodził się ciebie przygotować, chciał udowodnić Ruth, że jesteś do
niczego i nie podołasz, ale ona wiedziała, że naginamy rzeczywistość. Co gorsza
Hef'indin stanął po jej stronie.
Zrozum
to dobry człowiek, ale dla niego najważniejsze jest dobro ogółu. Po za tym był
święcie przekonany, że to ty jesteś wybranką i w związku z tym nic nie może ci
się stać. Kłóciłem się z nim o to cały dniami i w końcu udało mi się przeciągnąć
go na swoją stronę. Zrozumiał, że pokonanie Nieśmiertelnych nic nie da. A po za
tym większość z nas kocha swoich Towarzyszy i nie chce ich tracić. I teraz
nagle słuch o nim zaginął. Nie sądzę, żeby to był przypadek. Boimy się, a nawet
jesteśmy pewni, że Ruth jest zamieszana w jego zniknięcie. Mamy tylko nadzieję,
że Hef'indin jeszcze żyje. Malta mogę ci jedynie obiecać, że będziemy go
szukać, a kiedy...kiedy to wszystko się skończy to uciekniemy. Uwierz mi."
(...)
Cieszę się, że jednak powróciłaś! Uwielbiam historię Malty i smutno mi się zrobiło, gdy zaginęłaś, a na blogu panowała taka przejmująca cisza. Dlatego też z ulgą przywitałam kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńA przechodząc już do nowego posta - jak zawsze cudowny i w ogóle nie rozumiem czemu napisałaś, że mi zawsze wszystko wychodzi skoro prędzej można Ciebie o to posądzić ;) I wcale nie przesadzam.
Opowieść Ijo mnie ujęła; to jak zginął jego brat i to ja próbował z całych sił chronić Maltę przed jej przeznaczeniem było poruszające. I dobrze, że w końcu odważył się zdradzić jej swoją przeszłość i to kim dziewczyna jest.
Co do Hef'indina - nadal uparcie wierzę, że żyje i jeszcze nie raz do nas zawita.
Swoją drogą Ruth dalej jest moją ulubienicą, chociaż tego że robiła coś Hef'indinowi wybaczyć nie mogę.
Najbardziej jednak zaciekawiła mnie Góra Senny i próby, które będzie musiała przejść Wybranka. Zastanawia mnie jakie to będą próby i przede wszystkim czy Malta im podoła.
Pozdrawiam i przepraszam za chaos panujący w tym komentarzu, ale - niestety - ja już tak mam.