niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 5. Szalony kuchmistrz.



  Gdzieś za drzwiami pokoju.
  "...zawsze".
  Rozmowa ucichła. Malta była w szoku, nic nie rozumiała, pamiętała tylko jedno słowo: "przepowiednia".
Nagle usłyszała kroki i zauważyła jak klamka się porusza. O nie! Zauważą ją. Odskoczyła w głąb korytarza i szybko pobiegła w stronę, z której jak przypuszczała mogła znajdować się kuchnia. Przecież nie wróci tam z pustymi rękoma!
***
  Przemierzała opustoszałe korytarze, jednak bez większych sukcesów. Miała wrażenie, że prędzej tu umrze niż znajdzie cokolwiek zdatnego do jedzenia. Czasem wydawało jej się, że czuje zapach pieczeni, jednak gdy tylko szła w jego stronę, ten znikał tak szybko jak się pojawiał. Była rozkojarzona i nie mogła się skupić. W jej głowie powtarzało się cały czas jedno i to samo słowo - "przepowiednia".
  Czy chodziło o nią? A jeśli tak, to co to wszystko znaczyło? Czy będzie bezpieczna? Te pytania wciąż nie dawały jej spokoju. Chciała spytać Ijo, wiedziała jednak, że to na nic. Nie dość, że oficjalnie przyznałaby się do podsłuchiwania, to chłopak wypominałby jej to przez kolejne lata i w dodatku nic nie powiedział. Taki już był.
  Nagle z rozmyślań wyrwało ją ciche nucenie. W tym zimnym i pustym miejscu zdawało się to tak pogodne i niepasujące do panujących reguł, że dziewczyna mimowolnie przystanęła. Dźwięk dochodził zza drzwi po lewo, które właśnie chciała wyminąć. Nie zastanawiając się dłużej pociągnęła za klamkę i weszła do małego i ciemnego pomieszczenia. W jej nozdrza natychmiast uderzył ostry zapach przypraw i rozgrzanego tłuszczu. Dopiero po chwili zauważyła duży stół z szeregiem wbitych w niego noży i małe drzwiczki, prowadzące najprawdopodobniej  do czegoś w rodzaju spiżarni.
  -Halo? Jest tu kto? - spytała, jednak jedyną odpowiedzią było ciche skrzypnięcie drzwi, których zapomniała zamknąć. Melodia ustała, a ten kto ją wykonywał zdawał się rozpłynąć w powietrzu. Nie wiedziała co robić. Oczywiście nie miała zamiaru nigdzie iść, bo przecież szukała tego miejsca już wystarczająco długo, a drugi raz z pewnością by tu nie trafiła. W takim razie postanowiła się trochę rozejrzeć. Przeczesywała półki z przyprawami o dziwnie brzmiących nazwach i doniczki ze świeżymi, intensywnie pachnącymi ziołami. Były tu także ogromne kawały mięsa zwisające z haków na ścianie i regał z serami. Malta podeszła do półki z roślinkami i urwała kilka listków mięty, którą uwielbiała. Niestety nie zauważyła, że przez przypadek, rękawem koszuli, zahaczyła o doniczkę z rozmarynem, która teraz z głośnym łoskotem wylądowała na podłodze. Już miała ją podnieść, gdy nagle, ktoś złapał ją za ramię.
  -A co tu panienka robi?
  Malta obejrzała się i mimowolnie otworzyła usta. Gdyby trzymała coś w dłoniach z pewnością dołączyłoby do wcześniej zrzuconej doniczki. Mężczyzna przystanął, widocznie był lekko zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
 -Języka w gębie zapomniałaś? - spytał lekko zbity z tropu.
 - Nie, nie - powiedziała, jednak bez przekonania w głosie. - Ja tylko, no bo, jedzenie...
 -Jedzenia, chciałaś? To trzeba było tak od razu. Ale powiem ci, że na elfa to ty nie wyglądasz. Mało jadłaś czy co, że taka niska?
Tym razem to Malta była lekko zbita z tropu.
-Nie, nie, ja jestem człowiekiem. Ale ty też nie wyglądasz na elfa...
 -Idiota! - ryknął i uderzył się otwartą dłonią w czoło. - No pewno, że człowiek. Tak, tak. No od razu widać! - po chwili ochłonął i kontynuował - Ja elfem? Hahaha dobre sobie. - jego brzuch zafalował pod wpływem śmiechu. - Że niby ja wyglądam, jak elf? Hahahah. Nie no nie wierzę. Taki wysoki z jedwabistymi włosami? - dopytywał, płacząc ze śmiechu - i w tej sukieneczce? Tak? Hahaha - wziął głęboki oddech - Uuu.. Ah.. Nie no panienko, dobre sobie, ja jestem Krasnoludem.
  No tak, to by wyjaśniało te długie, kędzierzawe włosy, zaplecione w warkocze, krępą budowę ciała, a przede wszystkim pokaźnych rozmiarów brodę sięgającą do pasa. Najciekawsze było to, że pośród tych wszystkich niewyjaśnionych spraw krasnolud wydawał jej się jedyną normalną osobą, która nie chciała nic przed nią ukryć, ani zataić.
 -Malta, miło mi. - dziewczyna po chwili zastanowienia wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny. - To dostanę coś do jedzenia?
 -Leorn. - uśmiechnął się i podał jej rękę. - Już się robi cukiereczku. - jego uścisk był silny i serdeczny.
 Czyżby znalazła nowego sojusznika?

1 komentarz:

  1. Zapraszam do poznania historii pięknej Sabrine, byłej ślizgonce, której jedynym życiowym celem jest zemszczenie się na Albusie Dumbledorze! O jej przyszłości mówi wiele przepowiedni, ale tylko jedna wydaje się jej realna. Ta która mówi o tym, że zginie z ręki ukochanego. Jakżeby nie brać tego pod uwagę, kiedy pragnie się miłości tego, który nigdy nie kocha? Tak! Mowa o Lordzie Voldemorcie!
    Czytaj, komentuj, obserwuj, a uczynisz mnie szczęśliwszą!
    https://naprzeciw-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń