Gdzieś za drzwiami pokoju.
"...zawsze".
Rozmowa
ucichła. Malta była w szoku, nic nie rozumiała, pamiętała tylko jedno słowo:
"przepowiednia".
Nagle
usłyszała kroki i zauważyła jak klamka się porusza. O nie! Zauważą ją.
Odskoczyła w głąb korytarza i szybko pobiegła w stronę, z której jak
przypuszczała mogła znajdować się kuchnia. Przecież nie wróci tam z pustymi
rękoma!
***
Przemierzała
opustoszałe korytarze, jednak bez większych sukcesów. Miała wrażenie, że
prędzej tu umrze niż znajdzie cokolwiek zdatnego do jedzenia. Czasem wydawało
jej się, że czuje zapach pieczeni, jednak gdy tylko szła w jego stronę, ten
znikał tak szybko jak się pojawiał. Była rozkojarzona i nie mogła się skupić. W
jej głowie powtarzało się cały czas jedno i to samo słowo -
"przepowiednia".
Czy chodziło o nią? A jeśli tak, to co to wszystko znaczyło?
Czy będzie bezpieczna? Te pytania wciąż nie dawały jej spokoju. Chciała spytać
Ijo, wiedziała jednak, że to na nic. Nie dość, że oficjalnie przyznałaby się do
podsłuchiwania, to chłopak wypominałby jej to przez kolejne lata i w dodatku
nic nie powiedział. Taki już był.
Nagle
z rozmyślań wyrwało ją ciche nucenie. W tym zimnym i pustym miejscu zdawało się
to tak pogodne i niepasujące do panujących reguł, że dziewczyna mimowolnie
przystanęła. Dźwięk dochodził zza drzwi po lewo, które właśnie chciała wyminąć.
Nie zastanawiając się dłużej pociągnęła za klamkę i weszła do małego i ciemnego
pomieszczenia. W jej nozdrza natychmiast uderzył ostry zapach przypraw i
rozgrzanego tłuszczu. Dopiero po chwili zauważyła duży stół z szeregiem wbitych
w niego noży i małe drzwiczki, prowadzące najprawdopodobniej do czegoś w rodzaju spiżarni.
-Halo?
Jest tu kto? - spytała, jednak jedyną odpowiedzią było ciche skrzypnięcie drzwi,
których zapomniała zamknąć. Melodia ustała, a ten kto ją wykonywał zdawał się
rozpłynąć w powietrzu. Nie wiedziała co robić. Oczywiście nie miała zamiaru
nigdzie iść, bo przecież szukała tego miejsca już wystarczająco długo, a drugi
raz z pewnością by tu nie trafiła. W takim razie postanowiła się trochę
rozejrzeć. Przeczesywała półki z przyprawami o dziwnie brzmiących nazwach i
doniczki ze świeżymi, intensywnie pachnącymi ziołami. Były tu także ogromne
kawały mięsa zwisające z haków na ścianie i regał z serami. Malta podeszła do
półki z roślinkami i urwała kilka listków mięty, którą uwielbiała. Niestety nie
zauważyła, że przez przypadek, rękawem koszuli, zahaczyła o doniczkę z rozmarynem,
która teraz z głośnym łoskotem wylądowała na podłodze. Już miała ją podnieść,
gdy nagle, ktoś złapał ją za ramię.
-A
co tu panienka robi?
Malta
obejrzała się i mimowolnie otworzyła usta. Gdyby trzymała coś w dłoniach z
pewnością dołączyłoby do wcześniej zrzuconej doniczki. Mężczyzna przystanął, widocznie
był lekko zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
-Języka
w gębie zapomniałaś? - spytał lekko zbity z tropu.
-
Nie, nie - powiedziała, jednak bez przekonania w głosie. - Ja tylko, no bo,
jedzenie...
-Jedzenia,
chciałaś? To trzeba było tak od razu. Ale powiem ci, że na elfa to ty nie
wyglądasz. Mało jadłaś czy co, że taka niska?
Tym
razem to Malta była lekko zbita z tropu.
-Nie,
nie, ja jestem człowiekiem. Ale ty też nie wyglądasz na elfa...
-Idiota!
- ryknął i uderzył się otwartą dłonią w czoło. - No pewno, że człowiek. Tak,
tak. No od razu widać! - po chwili ochłonął i kontynuował - Ja elfem? Hahaha
dobre sobie. - jego brzuch zafalował pod wpływem śmiechu. - Że niby ja
wyglądam, jak elf? Hahahah. Nie no nie wierzę. Taki wysoki z jedwabistymi
włosami? - dopytywał, płacząc ze śmiechu - i w tej sukieneczce? Tak? Hahaha -
wziął głęboki oddech - Uuu.. Ah.. Nie no panienko, dobre sobie, ja jestem
Krasnoludem.
No
tak, to by wyjaśniało te długie, kędzierzawe włosy, zaplecione w warkocze,
krępą budowę ciała, a przede wszystkim pokaźnych rozmiarów brodę sięgającą do
pasa. Najciekawsze było to, że pośród tych wszystkich niewyjaśnionych spraw
krasnolud wydawał jej się jedyną normalną osobą, która nie chciała nic przed
nią ukryć, ani zataić.
-Malta,
miło mi. - dziewczyna po chwili zastanowienia wyciągnęła dłoń w stronę
mężczyzny. - To dostanę coś do jedzenia?
-Leorn.
- uśmiechnął się i podał jej rękę. - Już się robi cukiereczku. - jego uścisk
był silny i serdeczny.
Czyżby
znalazła nowego sojusznika?
Zapraszam do poznania historii pięknej Sabrine, byłej ślizgonce, której jedynym życiowym celem jest zemszczenie się na Albusie Dumbledorze! O jej przyszłości mówi wiele przepowiedni, ale tylko jedna wydaje się jej realna. Ta która mówi o tym, że zginie z ręki ukochanego. Jakżeby nie brać tego pod uwagę, kiedy pragnie się miłości tego, który nigdy nie kocha? Tak! Mowa o Lordzie Voldemorcie!
OdpowiedzUsuńCzytaj, komentuj, obserwuj, a uczynisz mnie szczęśliwszą!
https://naprzeciw-przeznaczenia.blogspot.com