Rozmawiali
jeszcze jakiś czas. Dowiedziała się, że Leorn pochodzi z odległego krasnoludzkiego
królestwa "Par Trufum", jednak przez swoje raczej niespotykane u
większości krasnoludów umiejętności, został z niego wygnany. Okazało się bowiem,
że podobnie jak Malta i elfy był Nieśmiertelny. Na jego nadgarstku widniało
duże znamię w kształcie niedźwiedzia brunatnego, którego nazywał Pasha, jednak
jego prawdziwe imię, jak później zdradził, było o wiele bardziej skomplikowane.
Kiedy
w końcu skończyli rozmawiać i po raz setny pożegnali, Leorn dał jej talerz
owoców i odesłał do pokoju, uprzednio jednak zapraszając do kuchni kiedy tylko
znajdzie czas.
***
Malta
wracała do komnaty, tym razem jednak w towarzystwie przewodnika, którego wezwał
dla niej krasnolud. Była lekko zdenerwowana, miała ogromną ochotę ich o wszystko
spytać, jednak wiedziała, że musi poczekać na odpowiedni moment.
Kiedy
przekroczyła próg, Ijo i Hef'indin dalej siedzieli i dyskutowali, ale gdy
tylko ją zobaczyli natychmiast zmienili temat.
-Malta!
- krzyknął Hef'indin wstając - I co? Już o wiele lepiej, prawda? Chciałbym
jeszcze zostać no, ale cóż czas goni i obowiązki wzywają. - dodał uśmiechając
się serdecznie i kierując w stronę drzwi- To co, do jutro o 10 na treningu?
-Tak,
tak - odpowiedziała, lustrując wzrokiem wychodzącego elfa.
Kiedy
tylko drzwi się zamknęły, Malta spojrzała na Ijo. Niby wyglądał normalnie, ale
tak samo jak u Hef'indina zdenerwowanie zdradzały lekko drżące dłonie i
wymuszony uśmiech na twarzy. Coś z pewnością było nie tak jak trzeba.
-I
jak tam się beze mnie bawiliście? - spytała beztrosko.
-No
wiesz jak to jest, taka tam luźna rozmowa, nic specjalnego... - posłał jej
nerwowy uśmiech. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała o wiele szybciej
niż zwykle.
-O
Ijo, coś się stało? Wszystko dobrze? - spytała z udawaną troską- przecież
możesz mi zdradzić każdą tajemnicę. - to ostatnie słowo, wręcz wysyczała. Chyba
przesadziła, jednak nie mogła się powstrzymać. Przecież to coś dotyczyło jej. Może
kiedy da mu znak, że wie, w końcu coś powie... niestety nie zrozumiał aluzji.
-Właściwie
to tak. - odparł, jego twarz była blada jak ściana - chyba pójdę na krótki spacer.
- dodał zostawiając zirytowaną dziewczynę samą na łóżku.
***
Wstał
ranek. Szukała Ijo po całym pałacu, ale nigdzie nie mogła go znaleźć, nawet
Hef'indin, który zazwyczaj krążył po korytarzach teraz zdawał się wyparować.
Była pewna, że to wszystko miało jakiś związek z przepowiednią. Była u Leorna,
ale nawet on, urodzony plotkarz nie był w stanie nic powiedzieć. Zaczęła się
niecierpliwić, szczególnie, że zbliżała się już 10, a ona nie miała pojęcia
gdzie iść. Kiedy wreszcie uświadomiła sobie, że już raczej nikt po nią nie
przyjdzie postanowiła rozpocząć poszukiwania na własną rękę. Przecież kuchnię
jakoś znalazła. Przechadzała się korytarzami, gdy nagle podczas spaceru po
północnej wieży, zauważyła przez okno małe pole, wyglądające zupełnie jak to,
które służyło kapłanom do trenowania w Klasztorze. Jak tylko najszybciej umiała
zbiegła po krętych schodach na dół, przeskakując po dwa stopnie i stanęła jak
wryta. Na środku stali dwaj mężczyźni. W jednym bez wahania rozpoznała
Hef'indina, ale drugi był jej zupełnie obcy. Rozmawiali, chociaż raczej można
było określić to mianem kłótni. Schowała się lekko za framugę i nasłuchiwała.
-MYŚLISZ,
ŻE JAK BĘDZIESZ KAZAŁ JEJ CHODZIĆ NA TE CHOLERNE TRENINGI TO COŚ DA? PAMIĘTASZ
JĄ? CO? - wrzeszczał obcy.
-Riandelu...
uspokój się...
-JA
MAM SIĘ USPOKOIĆ?! CHCESZ ŻEBY SPOTKAŁ JĄ TAKI SAM LOS? CHCESZ, ŻEBY UMARŁA?
SKĄD WOGÓLE MOŻESZ WIEDZIEĆ ŻE TO ONA? HM?
-Posłuchaj
jej ojciec to Ahakuru...
-I
CO Z TEGO! CO Z TEGO? ONA TEŻ MIAŁA NIĄ BYĆ A UMARŁA I TY NA TO
POZWOLIŁEŚ! TY!
-MYŚLISZ,
ŻE TO MOJA WINA? MYŚLISZ, ŻE WIEDZIAŁEM? CHCESZ, ŻEBYŚMY PRZETRWALI? TO NAUCZ JĄ WALCZYĆ! I PRZESTAŃ MNIE OBWINIAĆ ZA JEJ ŚMIERĆ. ONA ZARAZ TU
PRZYJDZIE I MASZ JĄ UCZYĆ! CZY TO JEST JASNE?
-JESTEŚ
MOIM KAPITANEM. WIĘC CZY MAM JAKIŚ, KURWA, WYBÓR?
-Po
pierwsze jesteś moim bratem...
-NIE,
PRZESTAŁEŚ NIM BYĆ KIEDY POZWOLIŁEŚ JEJ ODEJŚĆ.
-W
takim razie to rozkaz - Hef'indin powiedział to niemal bezgłośnie.
Usłyszała
kroki. Kłótnia dobiegła końca. Szybko wbiegła kilka schodków na górę, tak żeby
wyglądało jakby dopiero schodziła i uśmiechnęła się lekko.
-O
Malta. - Hef'indin był wyraźnie zaskoczony, nie zdążył nawet opanować emocji -
właśnie miałem po ciebie iść. Riandel już czeka.
Ja też nadrobiłam zaległości i komentuję w końcu ;)Pytam się co tu się wydarzyło?! Była już jakaś wybranka? I ten Riandel, nie wiem czemu, ale już czuję, że go polubię.
OdpowiedzUsuń"W takim razie to rozkaz" - to zdanie było świetne i naprawdę lubię twoje opowiadanie.
Królowa tez zrobiła na mnie ogromne wrażenie i jestem jej coraz bardziej ciekawa. Czyżby coś knuła?
Ale najbardziej co mnie ujęło to krasnolud w elfickiej kuchni. Masz poczucie humoru to muszę ci przyznać :D To było świetne ;) I z niecierpliwością czekam na kontynuację!
Pozdrawiam i również życzę dużo weny!
To prawda trochę tajemnic się pojawiło, a jaka jest naprawdę Królowa i o co chodziło w sporze pomiędzy Riandelem,a Hef'indinem okaże się niebawem w następnych rozdziałach. Dziękuję Ci za ten przemiły komentarz i cieszę się, że poświęcasz czas na przeczytanie moich "wypocin" xD. Również pozdrawiam i życzę dużo weny!
UsuńZ przyjemnością je czytam :D Teraz raz jeszcze przeczytałam swój komentarz i proszę wybacz za tą spójność zdań, ale pisałam to na szybkiego. I właściwie chciałam Cię spytać - jak już mam chwilkę - czy piszesz na bieżąco swoje opowiadanie i je wstawiasz czy masz już niektóre części napisane i po prostu je wklejasz? ( W opisie napisałaś, że piszesz je już od roku)
UsuńPozdrawiam :D
Generalnie było tak, że pomysł na to opowiadanie narodził się około półtora roku temu i wtedy zaczęłam je pisać. Byłam około w połowie kiedy stwierdziłam, że jedyne do czego się nadaje to śmieci xD. Więc stwierdziłam, że trzeba się za to zabrać od początku i teraz jakby w oparciu o swoje wcześniejsze fragmenty piszę je od nowa i wrzucam w zasadzie na bieżąco na bloga ;) Po porstu staram się je publikować co niedzielę, więc czasami jest tak, że zdążam na styk coś napisać, a czasem mam trochę czasu żeby poza blogiem napisać gdzieś na brudno dodatkowy rozdział, który potem po protu wklejam :D
UsuńPs. Mam nadzieję, że moja odpowiedź Cię zadowoli i z góry przepraszam, że się się tak rozpisałam ;)
Również pozdrawiam :D
Zadowoliła i nie martw się - lubię długie odpowiedzi ;) To śmieszne, ale ja również niegdyś pisałam Damaris, tylko, że to było naprawdę dawno temu i także stwierdziłam, że to opowiadanie ma potencjał - zaczęłam jak ty pisać je od nowa (szczerze mówiąc z poprzedniej wersji pozostały tylko imiona głównych bohaterów). I również od jakiegoś roku piszę książkę(?), która naprawdę jest obszerna... Ja jednak wklejam rozdziały bo 4 pierwsze miałam napisane, a resztę dalej piszę.
UsuńCóż... teraz to ty jesteś pewnie przerażona długością mojego komentarza :D
Czyli nasze historie mają coś wspólnego, ponieważ obie zaczynałyśmy od początku, a ja również bardzo dużo w swojej pozmieniałam :D. Co do tego, że Twoja książka(?) xD jest obszerna to mogę jedynie powiedzieć, że bardzo mnie to cieszy, ponieważ zawsze wolałam długie historie niż krótkie opowiadania, z tego powodu, że zanim zdążyłam na dobre zżyć się z bohaterami to dochodziłam już do końca, a w dłuższych opowieściach nie mam już takiego problemu. Muszę też przyznać, że Damaris jest jednym z nielicznych blogów w które naprawdę się wciągnęłam i z pewnością z przyjemnością będę czytała jego kolejne rozdziały.
UsuńDziękuję za wsparcie i ja także lubię długie komentarze, więc z przyjemnością go przeczytałam ;)